
Mijający rok przyniósł rynkowi mieszkaniowemu wyczekiwaną stabilizację. Po okresie niepewności i rekordowo drogiego pieniądza, wchodzimy w 2026 rok z ostrożnym optymizmem. Co wpłynęło na zmianę nastrojów i jak zachowają się ceny w nadchodzących miesiącach, opowiada Bartosz Guss, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Zwraca on uwagę na fundamentalną zmianę otoczenia makroekonomicznego: startowaliśmy z poziomu rekordowej podaży i najwyższych w Unii Europejskiej kosztów kredytu, by zakończyć rok w fazie ożywienia. Kluczowym impulsem okazała się sześciokrotna obniżka stóp procentowych, łącznie o 150 punktów bazowych.
– To może nie jest drastyczna zmiana, ale wpłynęła na kondycję Polaków i zdolność nabywczą o 50-60 tysięcy złotych – zauważa Bartosz Guss.
Jawność cen zwiększa pewność
Istotnym elementem porządkującym rynek okazało się również wygaszenie spekulacji dotyczących nowych rządowych programów popytowych oraz wejście w życie ustawy o jawności cen. Choć nowe regulacje nie wywołały cenowych turbulencji, dały kupującym transparentność i poczucie bezpieczeństwa.
Dziś rynek znajduje się w trendzie bocznym. Ceny ustabilizowały się – nie spadają, ale też chwilowo nie rosną, choć kluczowe ośrodki, jak Warszawa czy Trójmiasto, pozostają odporne na wahania. Bartosz Guss przewiduje jednak, że w perspektywie średnioterminowej powrócą wzrosty wartości nieruchomości. Jego zdaniem obecna stabilizacja, połączona z tańszym finansowaniem, tworzy optymalny moment na podjęcie decyzji o zakupie mieszkania, zanim trend wzrostowy zagości na dobre.


